piątek, 12 lutego 2016

Rozdział 2

''Kto by pomyślał, że ta maszyna do zabijania ma uczucia''

  Rose i James powoli podążali ciemnym korytarzem, który chwilę wcześniej odnalazła rudowłosa. Mijali kolejne metry, jednak żadne z nich nie odezwało się nawet słowem. Krukonka dalej była zła o to, jak brunet się zachowywał, a on... sam chyba nie do końca rozumiał o co właściwie się wścieka. Po prostu nie dało się przez dłuższy czas przebywać z Weasley w jednym pomieszczeniu i zachować pełny spokój.
- Musimy otworzyć te drzwi - mruknęła dziewczyna pokazując na masywne, drewniane wrota znajdujące się przed nimi.
- To sobie je otwórz - tego było już dla Rose za wiele. Odwróciła się gwałtownie i wbiła różdżkę w pierś zaskoczonego Gryfona.
- Posłuchaj mnie uważnie, Potter! - syknęła mierząc go spojrzeniem. - Czepiasz się mnie dosłownie o wszystko i mam już tego po dziurki w nosie! Jeśli masz ze mną jakiś problem, to albo powiedz mi to w twarz, albo stąd zjeżdżaj!
- Sama stąd zjeżdżaj! - tak, typowa odzywka Jamesa. Można przywyknąć.
- Daj se siana! - warknęła rudowłosa i za pomocą zaklęcia sama otworzyła drzwi. Obiecała sobie, że tego dnia więcej nie odezwie się do tego pacana. A już na pewno nie poprosi go o nic!
- Słyszałeś to?! - pisnęła nagle, kiedy coś niedaleko nich dość głośno huknęło. Tak... To zdecydowanie nie było jej najdłużej trwające postanowienie. - Co to było?!
- Nie mam pojęcia - sam fakt, że Gryfon normalnie jej odpowiedział był już dość niepokojący, a co tu dopiero mówić o dziwnych hałasach. - Pewnie nic szczególnego - słysząc to Rose prychnęła i powoli zaczęła podążać przed siebie. Może on miał gdzieś te dziwne dźwięki, ale ktoś, kto nosi nazwisko Weasley nigdy nie opuszcza.
  Krukonka wyciągnęła przed siebie różdżkę i w ciszy mijała kolejne metry. Nie musiała się odwracać, żeby wiedzieć, że James idzie za nią. Nie, żeby ją to obchodziło. Po prostu to wiedziała.
- Weasley, zatrzymaj się - oznajmił nagle wyżej wymieniony. Rudowłosa spojrzała na niego unosząc brwi, a ten ruchem głowy pokazał na pokój znajdujący się przed nimi.
- To chyba nie jest wyjście na błonia - mruknęła Rose, czym wywołała lekki uśmiech na twarzy chłopaka. Był on jednak tak nikły i trwał dosłownie dwie sekundy, że nie miała okazji go zobaczyć.
- Widzę, że nie straciłaś swojej spostrzegawczości.
- Nabijaj się dalej - rzuciła sucho i zaczęła przyglądać się wszystkiemu, co znajdowało się w pomieszczeniu. Nagle postanowiła wyjąć z biblioteczki jedną z książek, jednak jak szybko jej dotknęła, tak szybko cofnęła rękę wydając z siebie głuchy pisk. James automatycznie spojrzał w jej stronę. Rudowłosa trzymała się za dłoń i siarczyście klęła pod nosem na wszystko, co tylko wpadło jej do głowy. Chłopak pokręcił tylko z niedowierzaniem głową i powoli ruszył w jej stronę.
- Weasley, ty niezdaro - chwycił ją za nadgarstek, a drugą ręką zaczął powoli przesuwać po jej dłoni. Miała na niej dziwnie wyglądające poparzenia. Brunet podniósł głowę i przez chwilę złapał z dziewczyną kontakt wzrokowy. Trwał on jednak tak krótko, że spokojnie można by rzec, że nie było go wcale. Nagle James zdał sobie sprawę, że dalej trzyma dłoń przyjaciółki, więc gwałtownie ją puścił i odwrócił się w stronę biblioteczki. Przez jego ciało przebiegł dziwny dreszcz, jednak postanowił to zignorować. Całą swoją uwagę skupił na przedmiotach leżących na półce.
- Tylko niczego nie dotykaj! - ostrzegła go Rose, na co zmarszczył lekko brwi. Martwiła się o niego?
- Nie jestem głupi.
- Sugerujesz, że ja jestem?! - zaperzyła się rudowłosa. Na Merlina, czemu ona zawsze szukała wszędzie drugiego dna?!
- Lepiej zajmij się swoją ręką, nie wygląda za ciekawie - Krukonka miała ogromną ochotę krzyknąć, żeby się przymknął i nie mówił jej co ma robić, ale wiedziała, że tym razem miał rację. Jej dłoń zaczęła nabierać lekko fioletowego odcienia. - Idź do skrzydła.
- Chyba tak zrobię - mruknęła w końcu i powoli ruszyła w stronę wyjścia. James, chcąc nie chcąc, ruszył za nią. Przecież mogła sama nie znaleźć wyjścia!
~~*~~


Pół godziny później
- Rose! - rudowłosa usłyszała krzyk swojego przyjaciela i szybko podniosła wzrok. Connor stał przed nią i z szokiem wymalowanym na twarzy patrzył na jej zabandażowaną rękę. - Gdzie wy byliście?!
- Coś nas zatrzymało... - mruknęła dziewczyna starając się nie patrzeć w stronę Krukona. Nie wiedziała czemu, ale czuła, że lepiej nie mówić chłopakowi o tajemniczym pokoju, który znaleźli z Jamesem.
- A twoja ręka?
- Aaa... Potknęłam się! - powiedziała szybko wymuszając uśmiech. - Wiesz jak to jest z tymi znikającymi stopniami!
- Dobrze, że nic ci nie jest - mruknął tylko chłopak i przyciągnął do siebie zaskoczoną dziewczynę, której przez chwilę zrobiło się naprawdę gorąco. Zanim zdążyła się jednak obejrzeć, przyjaciel ją puścił. - Do zobaczenia później.
  Rose zaczęła rozglądać się po korytarzu, szukając jakiejś znajomej twarzy. Była na siebie okropnie wkurzona. Nienawidziła, kiedy przy Connorze zaczynała tracić całą swoją pewność siebie. Uważała, że zachowuje się wtedy jak kompletna idiotka, jednak nie potrafiła nic z tym zrobić.
  Po paru sekundach zauważyła Albusa, który podążał przed siebie w towarzystwie nieznanej jej blondynki. Szybko ruszyła w ich stronę.
- Al!
- O, cześć! - zawołał uśmiechając się do przyjaciółki. Potem spojrzał na dziewczynę stojącą obok i uznał, że warto przedstawić je sobie nawzajem. - Rose, to Courtney. Courtney, to Rose.
- Miło cię poznać! - odezwała się blondynka przytulając się do ramienia Krukona. Rudowłosa spojrzała w ich stronę i zmarszczyła lekko brwi. Czemu Albus nie mówił, że ma dziewczynę?
- Ciebie również - odpowiedziała po chwili unosząc lekko kąciki ust, a potem zwróciła się w stronę przyjaciela. - Chciałam z tobą porozmawiać.
- Aluś, mieliśmy iść na błonia! - jęknęła Jackson patrząc maślanymi oczami w stronę chłopaka. Ten pocałował ją tylko w czoło i zaczął mówić do Rose.
- Możemy pogadać później? Jutro jest wyjście do Hogsmeade.
- Jasne - mruknęła szybko, na co dwójka stojąca przed nią uśmiechnęła się promiennie i odeszła w stronę drzwi wyjściowych. Krukonka natomiast zaczęła zastanawiać się nad zdrobnieniem, którego używała ta cała Courtney. - Aluś! - prychnęła sama do siebie ignorując zaciekawione spojrzenia ludzi, którzy ją mijali. Wzruszyła tylko ramionami i pewnym krokiem ruszyła przed siebie. Zamierzała znaleźć swoich przyjaciół i domyślała się, że pewnie siedzieli w Pokoju Wspólnym Gryffindoru. Skręciła korytarzem w odpowiednim kierunku i nagle poczuła, że na kogoś wpadła. Podniosła wzrok i zobaczyła Jamesa i Scorpiusa, którzy byli zaskoczeni tym ''spotkaniem'' nie mniej niż ona. Zanim zdążyła się odezwać, chłopacy od razu rzucili się, żeby pomóc jej wstać.
- Dzięki - rzuciła otrzepując się z niewidzialnego kurzu. - Gdzie się tak spieszycie?
- Podobno Lily kogoś pobiła - mruknął Ślizgon powstrzymując śmiech, na co jego towarzysz walnął go łokciem w okolice żeber. Najwyraźniej nauczył się tego od rudowłosej osóbki stojącej przed nimi.
- Idę z wami!
  Przyjaciele podążali przed siebie, co chwila rozglądając się na boki. Podobno ktoś widział pannę Potter niedaleko biblioteki, jednak oni sprawdzili tam chyba ze 3 razy i nie znaleźli kompletnie nic. Po chwili usłyszeli coś, co brzmiało jak ciszy płacz. Nastawili uszu i ruszyli w stronę, z której wydobywały się dźwięki. Wyszli zza rogu i zobaczyli coś, czego kompletnie się nie spodziewali. Lily siedziała na jednym z parapetów i opierała głowę o pobliską ścianę. Po policzkach obficie ciekły jej łzy, a ona wyglądała jak przetrawiona wersja samej siebie.
- Kto by pomyślał, że ta maszyna do zabijania ma uczucia - odezwał się nagle Scorpius, a potem szybko cofnął o parę kroków, bo widział, że Krukonka już szykowała na niego swój łokieć.
- Lily... - zaczęła cicho Rose kucając przy dziewczynie. Ta w odpowiedzi spojrzała tylko na nią swoimi zapuchniętymi oczami i szepnęła jej coś na ucho. Rudowłosa pokiwała głową ze zrozumieniem i pomogła przyjaciółce wstać.
- Tylko spróbujcie komuś o tym powiedzieć! - syknęła Gryfonka przechodząc obok chłopaków i rzucając im długie spojrzenie. Kiedy zniknęła za rogiem, pierwszy odezwał się Scorp.
- Co jej jest?
- Pierwszy zawód miłosny - wzruszyła ramionami Rose i sięgnęła myślami do czasów, kiedy to ona po raz pierwszy miała złamane serce.
  Było to na trzecim roku. Ślizgoni wyprawiali wielką imprezę, a ona, jako przyjaciółka Potterów, również została na nią zaproszona. Po kilku godzinach zabawy rozpoczęła się gra w butelkę. Pierwsze zakręcenie od razu wskazało na rudowłosą. Musiała pocałować Scorpiusa Malfoya. Krukonka była lekko spięta, bo do tamtej pory nie rozmawiała z blondwłosym arystokratą ani razu. Zadanie, to jednak zadanie. Zrobiła to, a potem żałowała jak niczego innego na świecie. Sama się sobie dziwiła, ale zaczęła czuć coś do Ślizgona. Pewnego dnia miała mu nawet zamiar o tym powiedzieć, ale wtedy dowiedziała się, że Scorp miał dziewczynę. Kiedy to usłyszała, jej trzynastoletnie serce pękło na tysiąc kawałków i zostało rozdeptane wojskowymi butami. Pozbierała się po tygodniu i prawie natychmiast znalazła sobie nowego chłopaka. Możecie się dziwić, ale Rose jeszcze kilka lat temu nie miała tak wyrachowanego gustu do płci przeciwnej, jaki posiadała teraz.
- Kim on jest?! - warknął James wyrywając ją z zamyślenia. Rudowłosa podniosła wzrok i zobaczyła jak Gryfon ściska dłonie w pięści i zaciska zęby. Doskonale wiedziała, że przyjaciel zareaguje w taki sposób. Ludzie mogli rzucać na niego tyle oszczerstw, ile chcieli, ale jeśli tylko ktoś krzywdził jego rodzinę, to mógł już szykować sobie miejsce na cmentarzu.
- Przez ostatni miesiąc widywałam ją tylko z wami i Hugonem - oznajmiła i pogrążyła się w myślach. Naprawdę nie miała pojęcia, z kim mogła spotykać się Lily.
- Na twoim miejscu zacząłbym się martwić - odezwał się nagle Scorpius patrząc na Pottera. - Twoja siostra zaczyna miewać kazirodcze zapędy.
~~*~~


Następnego dnia
- Rose! - zawołał Albus machając do swojej przyjaciółki. Dziewczyna uśmiechnęła się szeroko i szybko podeszła w jego stronę. - Gotowa?
- No jasne! - wzięła go pod ramię i powoli zaczęła podążać w stronę Hogsmeade.
- A więc o czym chciałaś porozmawiać? - i tak chłopak dowiedział się o całej przygodzie z tym dziwnym pokojem i poparzoną dłonią przyjaciółki. - Jesteś pewna, że to przez książkę? Może kiedy ją wyciągałaś, to zahaczyłaś o coś innego?
- Już sama nie wiem - jęknęła pocierając skronie. Miała wielką ochotę walnąć się czymś ciężkim w głowę. Nienawidziła nie wiedzieć!
- Jeśli pamiętasz drogę, to możemy tam jutro wrócić.
- Możemy spróbować - rudowłosa wzruszyła ramionami i spuściła wzrok.
- A teraz mów o czym tak naprawdę chciałaś pogadać.
- Przecież... - zaczęła mówić, jednak Albus jej przerwał.
- Znam cię nie od dzisiaj. Mów - Rose najchętniej uciekłaby stamtąd jak najdalej. Nie sądziła, że przyjaciel się domyśli, że tak naprawdę chciała porozmawiać o czymś innym, ale w ostatniej chwili zrezygnowała z tego pomysłu.
- A więc... Tak jakby potrzebuję rady - mruknęła po chwili. Wiedziała, że Gryfon i tak wyciągnie to z niej prędzej, czy później, a nie chciała tracić już więcej cennego czasu.
- Z czym dokładnie?
- Jest taki chłopak...
- Connor Smythe - skończył za nią po raz kolejny. Krukonka, słysząc to, wytrzeszczyła oczy i spojrzała na Albusa. - Już ci mówiłem, że dobrze cię znam.
- Myślisz, że powinnam mu powiedzieć?
- A jak czujesz?
- Nie pomagasz! - jęknęła, czym wywołała śmiech Gryfona. Rose czasem naprawdę go bawiła. Od zawsze przejmowała się drobnostkami, a kiedy przychodziła poważniejsza sprawa, to momentami wręcz aż dostawała świra.
- Przepraszam, ale jak mam ci pomóc w tej sytuacji? Nie mogę ci kazać mu powiedzieć, jeśli tego nie chcesz.
- Ale ja sama nie wiem czego chcę, ok?! - warknęła dziewczyna i z braku lepszego pomysłu usiadła na chodniku. Albus rozejrzał się, czy przypadkiem nikt nie idzie i zajął miejsce obok przyjaciółki, a potem objął ją ramieniem. Rudowłosa ufnie oparła głowę na przyjacielu i dodała. - Miłość jest do bani.
- To prawda - mruknął cicho mocniej przytulając do siebie dziewczynę.
~~*~~


  James szybkim krokiem podążał korytarzem i rozpychał łokciami wszystkich, którzy weszli mu w drogę. Miał dziś naprawdę okropny humor. Jeden z jego kumpli, Tyler, a przy okazji też Prefekt Naczelny oznajmił dziś, że zmienia szkołę. Wiązało się to oczywiście z tym, że straci swoją funkcję. Dlaczego James był taki zły? Miał z nim pewien układ. Gryfon załatwił mu randkę z jedną z najlepszych dziewczyn w szkole, a ten w zamian miał nie dawać mu absolutnie żadnych szlabanów aż do końca semestru. Potterowi, którego nie interesowały żadne zasady, było to zdecydowanie na rękę. Teraz miał problem, bo słyszał, że nowym Prefektem została jakaś dziewczyna, a z nimi nigdy nie jest tak łatwo.
  Zdenerwowany Gryfon szybko mijał kolejne metry i nie zauważył, że zza rogu ktoś wychodził. Dopiero, kiedy zwalił tę osobę z nóg, zwrócił na nią uwagę. Była to niewysoka, dość blada blondynka o falowanych, długich włosach, które związała w warkocza. James przyjrzał się jej bliżej, była... ładna.
- Przepraszam! - powiedział szybko i pomógł jej zbierać rzeczy, które wypadły z jej torby. Nagle zobaczył coś, co wywołało u niego lekki dreszcz. Odznaka Prefekta Naczelnego. Wziął ją do rąk, jednak dziewczyna odebrała mu ją dosłownie po sekundzie. Podniósł wzrok i zdał sobie sprawę, że blondynka nie ma zamiaru zaczynać z nim rozmowy, więc to on odezwał się po raz kolejny. - Znamy się? - spytał, bo wydawało mu się, że skądś ją kojarzy.
- Nie sądzę - mruknęła dorzucając ostatnie rzeczy do torby. Zarzuciła ją jeszcze na ramię i powoli zaczęła odchodzić.
- Evelynn Reed! - zawołał nagle, na co dziewczyna przystanęła i odwróciła się w jego stronę. - To ty, prawda?
  Prawie jej nie poznał! W wakacje, dwa lata temu, przyjechała do jego domu razem z rodzicami. Chyba mieli kilka spraw do jego ojca, jednak James w to nie wnikał. Blondynka, a wtedy jeszcze brunetka, też jakoś specjalnie go nie interesowała, więc nie zamienił z nią nawet słowa.
- James Potter - powiedziała powoli mierząc go spojrzeniem. - Rzeczywiście.
- A więc teraz to ty jesteś Prefektem Naczelnym? - w odpowiedzi dostał tylko wzruszenie ramionami. No cóż, dziewczyna nie była chyba zbyt rozmowna. - W jakim jesteś domu? - czemu dalej ciągnął temat? Sam nie do końca wiedział. Po prostu zebrało mu się na rozmowę.
- Ravenclaw - mruknęła cicho, a potem odwróciła się na pięcie i zostawiła zdezorientowanego chłopaka za sobą.
  James przez kilka dobrych minut stał w miejscu i analizował całą sytuację, która miała miejsce dosłownie przed chwilą. Nigdy nie spotkał tak zagadkowej osoby. Nie do końca rozumiał swoje zachowanie, ale czuł, że musi dowiedzieć się o niej czegoś więcej.
- Potter? - głos Tylera wyrwał go z zamyślenia. Nie wiedział, że chłopak jest jeszcze w Hogwarcie.
- Co ty tu jeszcze robisz? - spytał od razu. - Myślałem, że wyjeżdżasz z rana.
- Źle myślałeś - James prychnął, a potem odezwał się ironicznie.
- W czym mogę ci służyć?
- Co robiłeś z Reed?
- Skąd ją znasz? - brunet zmarszczył brwi i przyjrzał się chłopakowi.
- Nie twoja sprawa - burknął, na co Gryfon przewrócił oczami. - Ale radzę ci z nią nie zadzierać.
- To żart? - Potter miał ochotę wybuchnąć śmiechem. Ta mała, cicha istota miałaby sprawiać jakiekolwiek problemy?
- Ja ci tylko dobrze radzę. Podobno została Prefektem Naczelnym.
- I co mi zrobi? Zabije mnie odznaką? - spytał ironicznie. Cała ta sytuacja już od początku była mocno irracjonalna.
- Evelynn nie jest taka spokojna, na jaką wygląda. Serio, wiem co mówię.
- A skąd niby to wiesz? - mruknął przyglądając mu się badawczo. W odpowiedzi dostał tylko tajemniczy uśmieszek. Zanim się obejrzał, chłopaka już nie było. Zostawił go samego, z masą pytań, których nie zdążył zadać.
- Teraz to już zdecydowanie muszę z nią pogadać! - powiedział sam do siebie i po raz kolejny pogrążył się w myślach.

~~*~~



Po dość krótkim czasie udało mi się napisać rozdział 2! Mam nadzieję, że wam się spodoba :)
Zachęcam do komentowania. Dla was to tylko minutka, a dla mnie ogromna radość i motywacja do dalszej pracy ;)

8 komentarzy:

  1. Hejka!
    Zostałaś nominowana do LBA. Szczegóły tutaj:
    http://szary-fort.blogspot.com/p/lba.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny rozdział :D Uwielbiam Scorpiusa. Nie wiem czemu, ale jego bezczelność mnie bawi :') Relacja pomiędzy Jamesem i Rose jest idealna i od te pory przyrzekam, że będę czekać na następne ich sceny ...
    "Nagle James zdał sobie sprawę, że dalej trzyma dłoń przyjaciółki, więc gwałtownie ją puścił i odwrócił się w stronę biblioteczki. Przez jego ciało przebiegł dziwny dreszcz, jednak postanowił to zignorować.' - Dziecko, to nie był zwykły dreszcz. Nie ignoruj go.
    Naprawdę szkoda mi Lily i chciałabym dowiedzieć się więcej o te "dziewczynie" Ala ( Niech tylko skrzywdzi moje dziecko...). Oprócz tego polubiłam Evelynn. Miała jedynie pięć minut sławy, ale to wystarczyło. Mam nadzieje, że będzie jej więcej w nowszych rozdziałach! Na sam koniec dodam, że Lily i Rose mogły by razem założyć klub... "Miłość ssie, dlatego wolimy koty". Przy okazji Al zgodził się z Rose, że jest do bani, więc też może przystąpić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. James i Rose jeszcze się pojawią, więc powinnaś być zadowolona :) Courtney i Evelynn też będą miały swoje momenty.
      A co do klubu, no ciekawie, nie powiem ;)

      Usuń
  3. Albus ma dziewczynę? Ale dlaczego nie powiedział o tym rodzince? Tak szczerze, to nie polubiłam jej. Zbytnio się klei do Pottera.
    Scorpius! To prawie zawsze najlepsza postać!
    Maquarella

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyna Albusa to świeża sprawa, więc jeszcze będzie okazja, żeby się pochwalić ;)
      Cieszę się, że polubiłaś Scorpiusa :)

      Usuń
  4. Będę wpadać częściej żeby czytać kolejne części, świetnie napisane!

    Może obs za obs?

    http://myhappysunmoontruth.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i zapraszam jak najczęściej ;)
      Jasne :)

      Usuń
  5. Dotychczas myślałeś/-aś, że magia istnieje tylko w filmach i książkach? Nie wierzyłeś w czary ani inne zjawiska paranormalne? Myliłeś/-aś się! Magia, którą znasz z historii o Harrym Potterze jest na wyciągnięcie ręki! Jeśli chcesz...
    ...transmutować wrogów w szczury i inne gady...
    ...zmieniać wodę w wino...
    ...warzyć eliksiry...
    ...obcować z magicznymi stworzeniami...
    ...być Pazdanem Quidditcha...
    ...to nie czekaj dłużej, tylko zapisz się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa Winsford i uwierz, że marzenia się spełniają!

    [www.winsford.xaa.pl]

    OdpowiedzUsuń